Milion dwieście tysięcy kilometrów pokonały już w ramach testów prototypowe egzemplarze nowego Land Rovera Defendera. Rzadko który model poddawany jest tak licznym i intensywnym sprawdzianom jeszcze przed swoją premierą. Land Rover jest jednak świadom faktu, że jego samochód musi sprostać legendzie swojego poprzednika i okazać się godny jego imienia.
Nowy Defender testowany był już w warunkach zimowych, błotnych i pustynnych. Kręcił kółka na torze wyścigowym Nurburgring i spędził cały tydzień, eksplorując Kenię i przy okazji pomagając chronić dzikie zwierzęta. Egzamin maturalny przed wrześniowym salonem motoryzacyjnym we Frankfurcie zaliczył, wizytując Dubaj, gdzie znajduje się baza floty samochodów należących do Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC), z którym Land Rover ściśle współpracuje od... 1954 roku!
Eksperci IFRC jako jedni z pierwszych na świecie mieli okazję niezależnie sprawdzić, jak nowy Land Rover (wciąż zamaskowany) radzi sobie w warunkach „bojowych”. Naturalnie w pierwszej kolejności wybrali się na wydmy, gdzie Defender zmierzył się z miękkim piaskiem, pionowymi podjazdami i ostrymi grzebieniami pustynnych fal, udowadniając skuteczność działania swoich systemów kontroli trakcji i napędu 4x4. Następnie w temperaturze 40 stopni Celsjusza miał okazję zademonstrować komfort zawieszenia i zwinność prowadzenia, pokonując zdradliwie serpentyny górskiej drogi Dżabal al-Dżajs.
– Jaguar Land Rover jest dumny ze współpracy z ruchem Czerwonego Krzyża
– mówi Nick Rogers, dyrektor ds. inżynierii brytyjskiej marki.
– Od 65 lat nasze pojazdy pomagają w dotarciu do odciętych od świata miejsc i ludzi, i mamy nadzieję, że nowy Defender przejmie obowiązki swego poprzednika.
